Tagzwiązki

Czy moje małżeństwo się skończyło?

To bolesne, zniechęcające miejsce – być może jedno z zatrzaśniętych drzwi. Napięte głosy. Łzy kapią z twojej szczęki, gdy jesteś sam. W jakiś sposób zadajesz pytanie, które nigdy nie przemknęło przez twoją głowę, kiedy twoje pierścienie były błyszczące, a oczy rozmarzone: Czy moje małżeństwo się skończyło?

Związek, wokół którego kiedyś obracał się wasz wszechświat, teraz wydaje się być czarną dziurą strachu. Strach. Słaby punkt.

Jeśli pytasz „Czy moje małżeństwo się skończyło?” prawdopodobnie oznacza to dwie szorstkie rzeczywistości.

Po pierwsze, sytuacja się pogorszyła. Może e-maile zostały odkryte. Uzależnienie przybrało poważny obrót. Konsekwencje choroby psychicznej jednego z małżonków zagrażają dziecku. Niepokojący wzorzec relacji nie wykazuje oznak zakończenia. A może jesteś po prostu nieszczęśliwy i nie czułeś się naprawdę szczęśliwy od miesięcy, lat. Albo twój współmałżonek zdecydował się rzucić ręcznik małżeński.

Coś sprawia, że ​​zastanawiasz się, czy horror zakończenia tego, rozwodu może być w jakiś sposób lepszy niż ten, w którym się znajdujesz.

Po drugie, szukasz czegoś, co mówi: Nadal jest nadzieja. Jakaś część ciebie, choćby mała, nie jest pewna, czy chcesz, aby to małżeństwo umarło.

Co możesz zrobić?

„Czy moje małżeństwo się skończyło?” Pierwszy krok do odwrócenia złego małżeństwa

Pierwszy krok do odwrócenia złego małżeństwa? Determinacja do upartej, oddanej miłości. Nawet jeśli jesteś jedyny.

Możesz zapytać: Czy małżeństwo może się zmienić, jeśli chce tego tylko jedna osoba?

Spróbuj w ten sposób: czy kiedykolwiek znałeś kogoś, kto kochał trudną osobę i dzięki temu stworzył coś zapierającego dech w piersiach? Nie wycieraczka. Nie kurczący się fiolet. Ale silna, wolicjonalna, niezachwiana miłość?

To jest w mężu, który przynosi zupę swojej przykutej do łóżka, przygnębionej żonie. Żona, która po cichu odmawia pozwolenia mężowi na buldożowanie. Mąż, który przychodzi po poradę na odwyk żony.

W książce A Loving Life: In a World of Broken Relationships, autor Paul Miller pisze o czymś, co nazywa „upartą miłością”:

Kiedy odkrywamy, że druga osoba ma poważne wady, często wycofujemy się, myśląc, że wszystko jest nie tak. Złe małżeństwo to takie, w którym żaden z małżonków nie wykonuje ciężkiej pracy związanej z miłością. Ale gdy tylko jeden z małżonków zaczyna to robić [niezłomna, jednostronna miłość bez strategii wyjścia], złe małżeństwo znika. (Nie mówię, że to małżeństwo jest łatwe; tylko, że nie jest w jakiś sposób wewnętrznie wadliwe). Pozostaje nam dobre wyzwanie, jakim jest kochanie trudnego małżonka.

Miller twierdzi, że w centrum miłości jest śmierć dla siebie, a ego. Czasami ta śmierć jest tak prosta, jak sięgnięcie po jej rękę po kłótni. Albo wybiera „nas” zamiast tego, co jest między wami. Albo przebaczenie po niewypowiedzianym. (Ligon Duncan napisał: „Ludzie nie tracą miłości. Wypadają z pokuty i przebaczenia”).

Historie miłosne, które pochłaniamy w filmach lub które w prawdziwym życiu wprawiają nas w zdumienie, mają wspólną cechę: przezwyciężają. To swego rodzaju aksamitne związki. Dzięki wytrwaniu stają się rzeczywiste.

Odwieczna, niezachwiana miłość

Weź przykład z Księgi Ozeasza ze Starego Testamentu. Bóg wydaje mistyfikujące polecenie przekazane tytułowemu Ozeaszowi: aby stworzyć obraz relacji Boga z czczącym bożki Izraelem, Ozeasz polecił poślubić dziwkę (zobacz 1: 2 – nie możesz tego wymyślić).

Być może żaden naukowiec zajmujący się rakietami nie jest potrzebny, aby przewidzieć, że żona Ozeasza nie przestanie się bać, gdy mąż zapewni jej wierny, bezpieczny dom. Nie jest jasne, czy ich dzieci są jego.

Ale nadrzędna narracja książki, a nie uzasadniony rozwód, jest opowieścią o nieustającej, uporczywej miłości Boga do Jego własnego ludu (2: 14-23). Ostatecznie, biblijna narracja ujawnia, że ​​Bóg pójdzie na 100%, aby uratować Swoją Oblubienicę, Swój lud. W rzeczywistości wkrótce posunie się tak daleko, że umrze za nich.

Zaangażowanie jednej osoby, odwzajemnienie życzliwości przez jedną osobę za niekończące się zniewagi, zawzięta wytrwałość jednej osoby jest całkowicie możliwe, aby uzyskać pomoc, której ten związek rozpaczliwie potrzebuje, aby zmienić stan małżeństwa. Może to być praca na całe życie, ale może to być piękny, niedoceniany sposób na zaangażowanie się w życie.

A gdzieś w środku jest to opowieść o własnej, nieustraszonej historii miłosnej Boga.

To nie jest życie bez granic ani życie rzucające los na wiatr. Tak, małżeństwo to zaufanie. Ale nie chodzi przede wszystkim o zaufanie do współmałżonka.

To całe życie polegania na Bogu, jak wielu innych w strasznych okolicznościach: biblijna Abigail. Litość. Sarah. I tak, Ozeasz. Masz wszechmocnego współsygnatariusza, siatkę bezpieczeństwa nawet w wyjątkowo bolesnych miejscach.